Niczego nie świadoma wracałam właśnie do domu. Na klamce od drzwi
wejściowych wisiało serce wycięte z czerwonego papieru. Uśmiechnęłam się pod
nosem i weszłam do przedpokoju. Na podłodze leżało mnóstwo płatków róż. W
kątach salonu ustawione były świece, a centralną część pokoju zajmował stół z
nakrytą kolacją przy którym siedziała szeroko uśmiechnięta miłość mojego życia.
Kendall Schmidt.
Wstał, gdy mnie zobaczył. Uśmiech nie spełzał z jego ust i wyciągnął
różę zza pleców. Mimowolnie westchnęłam na widok tego co zrobił z moim domem. No i
oczywiście na jego widok także. Chłopak podszedł do mnie i bez zbędnych słów
pocałował mnie w policzek. Podał mi różę i zaprosił, abym usiadła przy stole.
Odsunął mi krzesło, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie.
- Wiesz, po co to zrobiłem? - spytał chłopak.
- Może mnie oświecisz? - powiedziałam, flirtując.
Wyciągnął rękę nad stół i ujął moją dłoń. Zrobiło mi się gorąco. Nie wiedząc, co się ze mną dzieje, wychyliłam się nad stołem i pocałowałam go w usta. Po chwili chłopak oderwał się, śmiejąc się cicho.
- Chciałbym zadać ci jedno pytanie. - odezwał się po chwili.
- Słucham?
Zanim się obejrzałam, Kendall już klęczał przede mną z pierścionkiem w ręku. Wydałam z siebie okrzyk zaskoczenia.
- Julio, miłości mego życia. Czy zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Tak! Oczywiście! -
odpowiedziałam ze łzami w oczach.
Przytuliłam się do niego, płacząc ze wzruszenia i włożyłam diamentowy pierścionek na palec. Kendall patrzył na mnie z miłością i z rozbawieniem.
- Nawet nie wiesz jak
się cieszę. - wyszeptał mi we włosy.
Pocałował mnie namiętnie
w usta, a gdy się odsunął zauważyłam samotną łzę szczęścia spływającą mu po
policzku. Otarłam ją kciukiem i ponownie wtuliłam się w jego umięśniony tors,
który miał być mój. Mój na zawsze.
-------------------
Napisany wspólnie z Rose. Z dedyczkiem dla Julki. Mam nadzieję, że się wam spodoba. ;)